Sobotnie spotkanie z Wartą Zawiercie wyszkowianie rozpoczęli nie najlepiej. Wywalczone dwa punkty przewagi tuż po pierwszym gwizdku pozwoliły przyjezdnym kontrolować przebieg seta. Na szczególne słowa uznania zasługiwał Damian Zborowski, dzięki któremu dystans ten wraz z biegiem czasu się powiększał. Nie skutkowały przerwy na żądanie ani zmiany personalne przeprowadzane przez trenera Jana Sucha. Warta prowadziła w pewnym momencie aż 17:10. Podopieczni Dominika Kwapisiewicza nie byli bezbłędni w końcówce, w której rzutem na taśmę losy seta próbował odwrócić Camper, a dokładnie Sebastian Wójcik. Jego dobra postawa w zagrywce pozwoliła jednak na odrobienie zaledwie dwóch punktów (20:25).  

Gra wyszkowskiego zespołu zdecydowanie lepiej wyglądała po zmianie stron. Za zdobywanie punktów wziął się Jakub Kowalczyk, który raził przeciwników charakterystyczną, atomową zagrywką. Trzy punkty przewagi zostały jednak dość szybko roztrwonione i w dalszej części gra się wyrównała. Goście szukali recepty, by jak w poprzedniej odsłonie uciec liderowi z wynikiem, ale ten dzielnie bronił rezultatu. Doświadczony Camper po raz kolejny wypracował bezpieczną, wydawało się, przewagę trzech „oczek”. Wyrafinowania zabrakło jednak podopiecznym Jana Sucha i Konrada Chrzczonowskiego kilka minut później, gdy przeciwnicy poprawili grę w bloku i kontrataku. Pozwoliło im to triumfować również w emocjonującej końcówce, gdy toczyła się walka ,,na przewagi” (26:24). 

Miejscowym siatkarzom pozostało już tylko spróbować wyrwać rywalom trzeciego seta. Rozpoczęli z animuszem. W swoich działaniach na boisku byli bardziej konsekwentni i, mimo oporu ze strony Warty, kontrolowali wydarzenia. Z dobrej strony pokazał się atakujący Łukasz Kaczorowski, znany ze skutecznej zagrywki siał spustoszenie w ekipie gości. Tempa nie zwalniali także jego partnerzy Jakub Peszko oraz Sebastian Wójcik. Zawodnicy Kwapisiewicza nie potrafili zmienić wyniku trzeciej partii, a końcowe ich błędy pozwoliły Camperowi powrócić do gry. 

Kiedy sędzia rozpoczął gwizdkiem kolejnego seta, żadna z ekip nie potrafiła zbudować większej przewagi. Widowisko zyskiwało dzięki temu na atrakcyjności, wymiany były ciekawe. Wzmocniona zagrywka oraz szczelny blok pozwoliły wyszkowianom objąć trzypunktowe prowadzenie. Ich kibice coraz głośniej skandowali na cześć swoich ulubieńców, jednak, jak się okazało, do walki zmotywowali również przeciwną drużynę, która stratę momentalnie odrobiła. W dobrze funkcjonującej maszynie Campera coś się zacięło, koncentracji i skuteczności zabrakło w kluczowym momencie i to beniaminek cieszył się z wygranej 3:1 w meczu (25:23).

To już siódma porażka wyszkowskiego zespołu w rundzie rewanżowej. Na dodatek komplikuje się sytuacja Campera w tabeli, w której wciąż jest liderem, jednak na dwa spotkania przed rundą play-off ma już tylko dwa punkty przewagi nad Ślepskiem Suwałki. Walka o wyjście z I miejsca rozegra się korespondencyjnie właśnie między tymi dwoma drużynami. Wyszkowian czekają starcia wyjazdowe z Victorią Wałbrzych oraz Espadonem Szczecin, mocnymi beniaminkami. Ślepsk natomiast zmierzy się z Kęczaninem Kęty oraz u siebie z Wartą Zawiercie. Końcówka sezonu zasadniczego zapowiada się zatem emocjonująco. Rozstrzygnięcia już 21 i 25 marca. 

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: