Premierowa odsłona środowego meczu dostarczyła tłumnie zgromadzonym kibicom w „nyskim kotle” wielu emocji. Wynik przez cały czas trwania seta oscylował na granicy remisu. Początek do bardziej udanych mogli zaliczyć miejscowi, jednak z każdą minutą obrońcy tytułu nabierali tempa. Ze stanu 10:7 zdołali wyrównać 12:12, głównie dzięki środkowym Jakubie Kowalczyku oraz Macieju Główczyńskim. W kolejnych akcjach inicjatywę próbowali narzucić gospodarze, jednak wciąż nie udawało im się odskoczyć na znaczący dystans. W emocjonującej końcówce ciężar gry na swoje barki wziął Mateusz Piotrowski i swoim zagraniem zdobył ostatni punkt w secie dla AZS (25:23).

Nie mniej atrakcyjna była druga partia, w której od zdobyczy punktowej rozpoczął tym razem Camper. Zawodnicy Jana Sucha odskoczyli miejscowym, kiedy w pole zagrywki powędrował rozgrywający Bartosz Zrajkowski. Swoją mocną, a zarazem rotacyjną zagrywką kilkakrotnie zmusił przeciwników do kapitulacji i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 8:4. Nie był to jednak moment, w którym można było już spokojnie myśleć o przebiegu seta. Akademicy za sprawą Mateusza Piotrowskiego momentalnie wyrównali, by po chwili objąć prowadzenie 17:16. Camper zdołał zmobilizować się i tym razem po równie zaciętej końcówce, to on schodził z parkietu z podniesienymi rękami w geście triumfu (25:23).

Wymianą ciosów można nazwać set trzeci. Prowadzenie zmieniało się w nim jak w kalejdoskopie. Kiedy rywale Campera obejmowali kilkupunktową przewagę, o czas prosił Jan Such, po czym wynik jego drużyny się poprawiał. Identyczny scenariusz chwilę później dotyczył obozu Stali, która po przerwie na żądanie Janusza Bułkowskiego odskoczyła na dwa punkty. Wyszkowianie reagowali szybko i po dwóch kolejnych akcjach na tablicy wyników był remis 16:16. Nie ustrzegli się jednak błędów w decydujących dla przebiegu partii momentach i pozwolili gospodarzom triumfować do 21.

Znaczna poprawa w zagrywce skutkowała zupełnie innym obrazem gry po zmianie stron. Przyjezdni postawili na pełne ryzyko i, jak się okazało, opłacalne. Prowadzili kolejno 3:1, 8:5 i 15:9. Na nic zdawały się zmiany personalne w szeregach Stali. Choć ambicji odmówić jej zawodnikom nie wypada, stać ich było w tej odsłonie na zdobycie jedynie 18 „oczek”. 

By przedłużyć swoje nadzieje na dalszą walkę o finał, Camper musiał wygrać decydującego, piątego, seta. Od początku jednak rywalizacja nie przebiegała po myśli trenera Sucha. To miejscowi, niesieni ogłuszającym dopingiem, rozpoczęli od prowadzenia 3:0. Lepiej funkcjonowali w bloku oraz w kontrataku. Zespoły zmieniały strony boiska przy stanie 8:3. Kiedy seria błędów przydarzyła się akademikom, a ich motor napędowy Piotrowski zawodził, w ekipie z Wyszkowa odżyły nadzieje (8:9). Niestety, chwilę potem został ponownie zablokowany Faryna, a skuteczność szybko odzyskał Piotrowski i to Stal, blokując Jakuba Kowalczyka, zakończyła mecz wynikiem 3:2. Dla nikogo nie było zaskoczeniem, że statuetka MVP powędrowała w ręce wyróżniającego się atakującego.

 

(25:23, 23:25, 25:21, 18:25, 15:11)
 

 

W finale klub z Opolszczyzny zmierzy się ze zwycięzcą decydującego, piątego, meczu pomiędzy Ślepskiem Suwałki a Victorią Wałbrzych. Obydwie ekipy walczyły w minionym tygodniu, dzieląc się zwycięstwami (3:0 Victoria, 3:1 Ślepsk). Spotkanie numer pięć odbędzie się w środę 6 maja w Suwałkach. Camper czeka już na przegranego z tej pary, by walczyć z nim o brązowe medale. 

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: