GMINA DŁUGOSIODŁO: Sentymentalne spotkanie po latach
Szesnaścioro absolwentów szkoły podstawowej w Długosiodle z roku 1955 spotkało się znowu w swojej szkole, 6 czerwca 2015 r., po 60 latach. To sentymentalne spotkanie dało wszystkim wiele radości i pozostawiło miłe wspomnienia.
W sobotę 6 czerwca w szkole podstawowej w Długosiodle odbyło się spotkanie absolwentów z rocznika 1955. Jego inicjatorem był Jan Szredziński, z zaproszenia skorzystało 16 osób. Część z nich od dawna mieszka poza Długosiodłem, więc to dla nich szczególnie wzruszające wydarzenie. Każdy z obecnych powiedział kilka słów o sobie, co robi, jak potoczyły się jego życiowe losy. I popłynęły wspomnienia…
Absolwenci podstawówki sprzed 60 lat (wtedy siedmioklasowej) z zainteresowaniem obejrzeli przygotowany specjalnie dla nich przez obecnych uczniów program artystyczny, zwiedzili szkołę, wpisali się do szkolnej kroniki. Na pamiątkę tego sympatycznego spotkania otrzymali dyplomy przygotowane przez szkolnego kolegę, Jana Szredzińskiego.
Kierownikiem szkoły w latach 50. był Władysław Pajk, nauczyciel matematyki. Tak wspominają go uczniowie:
„Miał wielki posłuch pośród dziatwy. Kiedy zjawiał się na korytarzu podczas przerwy, zapadała absolutna cisza” – Jan Długołęcki, absolwent 1951.
„Uczniowie byli różni: tacy, którzy chcieli się uczyć i garstka przychodzących do szkoły, aby porozrabiać. Ale nasz kierownik, pan Władysław Pajk, umiał sobie z nimi poradzić” – Maria Bardyszewska, absolwentka 1960, emerytowana nauczycielka tej szkoły.
A jak wyglądała szkoła 60 lat temu? Na pewno było ciemniej, bo energię elektryczną doprowadzono do Długosiodła w 1957 r.
„Jeśli przyłożyć dzisiejsze szkolne luksusy do ówczesnej rzeczywistości, to moja pierwsza szkoła była niezwykle uboga i surowa, chociaż – po zbudowaniu jej pod koniec dwudziestolecia międzywojennego – stanowiła przedmiot dumy społeczności długosiedlskiej. (…) Wówczas pisało się atramentem za pomocą stalówki umocowanej w tzw. obsadce, a okrągły kałamarz z atramentem był wpuszczany w otwór pulpitu ławki, ustawionego pod kątem, zespolonego na stałe z siedziskiem dla dwóch osób. Był to bardzo solidny mebel, chociaż niemocowany do podłogi”.
„W klasach były piece kaflowe. Pani woźna przychodziła o trzeciej rano, żeby w nich napalić. Podczas pochmurnych dni, gdy na dworze było szaro, w klasach świeciły się lampy naftowe. Pamiętam przerwy: dyżurował jeden z panów, a wszyscy uczniowie chodzili w kółeczko jak w zegarku. Podczas pauz, szczególnie w karnawale, bawiliśmy się w kółeczko i były tańce”.
A nauczyciele z tamtych lat?
„Pamiętam pierwsze nauczycielki: panią Duczyńską i panią Tetzlaffową, żonę kierownika – panią Janinę Pajkową, panią Julię Hołdakowską i Janinę Sówkę, wreszcie małżeństwo Janinę i Władysława Szcześniaków. Nieco później przybył do naszej szkoły żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie – pan Stefan Kozek, który uczył języka polskiego” - Jan Długołęcki.
„Moją pierwszą wychowawczynią była pani Janina Szczęśniak. W piątej klasie zostaliśmy podzieleni na oddziały A i B. Ja byłam w klasie B i moim wychowawcą został pan Władysław Szcześniak, który uczył śpiewu i historii. Nasz nowy wychowawca był bardzo wesoły” – Maria Bardyszewska .
ES (na podst. strony: pspdlo.superszkolna.pl)
Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami internautów. Redakcja Nowego Wyszkowiaka nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Redakcja zastrzega sobie możliwość przeredagowywania fragmentów komentarzy w sposób nie zmieniający ich przekazu, a w szczególnych przypadkach usuwania fragmentów lub całych komentarzy. Nie będziemy publikować opinii, które są wulgarne, obraźliwe, naruszające zasady współżycia społecznego, zawierają adresy www i e-mail oraz dane osobowe i teleadresowe, obrażają osoby publiczne, obrażają inne osoby uczestniczące w dyskusji, mogą łamać prawa autorskie, nie są zgodne z tematem komentowanego artykułu.
Lista komentarzy jest pusta!