- Od blisko 18 lat walczymy o swoją godność i poszanowanie prawa – podczas spotkania w ZDZ mówiła przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek Anestezjologicznych Jadwiga Pyt. – Od czasu przekształcenia szpitali w samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej, a może też przez fakt zdjęcia z naszych głów pielęgniarskich czepków, zaczęły się problemy całego naszego środowiska. 

Przewodnicząca związku przypomniała o zmniejszeniu kontraktów, grupowych zwolnieniach, przez które w Wyszkowie liczba pielęgniarek spadła z 400 do 200 osób, próbach wmówienia pracownikom przez kolejne dyrekcje, że żądania płacowe mogą przyczynić się do upadku zakładu. – Próbowano zrzucić na nas odpowiedzialność. Mimo licznych prób negocjacji, sporów zbiorowych oraz trzech strajków w ciągu 15 lat dyrekcje nie przyjmowały do wiadomości ciężkiej sytuacji, w jakiej się znalazłyśmy – relacjonowała.

Jadwiga Pyt przypomniała okoliczności, w jakich doszło do ostatniego protestu. – Brak systemowych rozwiązań, odpowiednich ustaw, a do nich przepisów wykonawczych skutkuje tym, że żyjemy w poczuciu niesprawiedliwości, bo nawet przepisy prawne rangi ustawowej musimy egzekwować latami w sądzie, lub – jak w naszym przypadku – poprzez strajk. Dlaczego musi dojść do ostatecznych działań, aby można było się porozumieć? – dziwiła się, skarżąc na brak uczciwego, rzetelnego dialogu ze strony dyrekcji oraz samorządu. Przypomniała o próbach zastraszania pracowników, zwolnieniach dyscyplinarnych. Chwaliła profesjonalizm, rzetelność i ofiarność pielęgniarek, dzięki którym pacjenci podczas strajku nie pozostali bez opieki. – Porzuciły dawne myślenie, wyleczyły się z naiwności i bezgranicznej ufności w stosunku do władzy, pracodawcy i odkryły na nowo, że tylko w jedności jest siła i nadzieja. Poprzez głośny krzyk wyszkowskich pielęgniarek, obudziła się cała Polska. Udało się wystrajkować to, co ustawowo nam się należało – podsumowała. – Jedno jest pewne: nie pozwolimy dalej się krzywdzić. 

Za wsparcie Jadwiga Pyt podziękowała przewodniczącemu PiS w powiecie Waldemarowi Sobczakowi, posłom Arkadiuszowi Czartoryskiemu i Henrykowi Kowalczykowi, senatorowi Robertowi Mamontowi, przedstawicielom NSZZ „Solidarność”, Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych, związkom zawodowym działającym na terenie powiatu, doradcom związkowym, ministrowi zdrowia Maranowi Zembale, burmistrzowi Grzegorzowi Nowosielskiemu, mediom, restauracji Pod Jesionem, laborantkom, a także pielęgniarkom już niepracującym, rodzinom, „które swoją obecnością i postawą przywracały nadzieję” i wszystkim mieszkańcom – za poparcie. – Pragniemy przeprosić, a jednocześnie podziękować pacjentom za wyrozumiałość, słowa otuchy, niedogodności, jakich mogli doznać podczas strajku – dodała.

- Strajkiem wywalczyłyście to, co się wam należy – wyszkowskim pielęgniarkom gratulowała Beata Szydło. – Ale waszym sukcesem jest przede wszystkim to, że wytrwałyście do końca, że nie dałyście się złamać, że byłyście solidarne i lojalne wobec siebie.

Jej zdaniem, gdyby nie kampania wyborcza, minister zdrowia pewnie nie przyjechałby do Wyszkowa. – Pani premier jest osobą z waszego środowiska, jest lekarzem. Rozumie, jak ciężką pracę wykonujecie, wie doskonale, jakie są problemy w służbie zdrowia. To jest bolesne, że rządzi w tej chwili ugrupowanie, które – wiem, że i w tym powiecie – ma dużo do powiedzenia – dodała.

- Cieszę się i dumna jestem, że to kobiety pokazały, że można. W Polsce dużo kobiet zaczyna być dopuszczanych do władzy. Damy radę – zapewniła.

Szef sztabu wyborczego PiS, wicemarszałek senatu Stanisław Karczewski podkreślił, że dzięki „determinacji i solidarności wyszkowskich pielęgniarek w Polsce wszyscy mówią o problemach tego środowiska”. – Ewa Kopacz miała 8 lat, żeby wam i pacjentom ulżyć i pomóc. A nie zrobiła nic. A jeśli zrobiła, to źle. Sprawa komercjalizacji szpitali uderza w was najbardziej, pracowników szpitali. Bo gdzie można zaoszczędzić najbardziej? Tylko na pracownikach. A gdzie najłatwiej? Na pielęgniarkach – komentował.
 

Na placu przy fontannie Beatę Szydło powitało wielu sympatyków. Za brawa odwzajemniła się podziękowaniami za udział w poprzedniej kampanii wyborczej i poparcie udzielone Andrzejowi Dudzie. – Naprawdę zrobiliście wspaniałą robotę. To jest wielki sukces, ale też wielka nadzieja i zobowiązanie dla nas wszystkich. Przed nami bardzo duża szansa, walczymy, żeby premier również był z PiS. To państwo o tym zdecydujecie, my przyjeżdżamy, żeby państwa poprosić: pomóżcie nam wygrać te wybory tak, jak zrobiliście to w wyborach prezydenckich – apelowała.

Wielokrotnie mówiła o godności i szacunku do człowieka. – Czy ktoś żyje w dużym mieście czy małej miejscowości, do młodych, starych, mniej czy bardziej wykształconych. Godność każdego polskiego obywatela to dostępność do służby zdrowia, dobra szkoła, praca, bezpieczeństwo codzienne. To także poczucie, że przyjdę do urzędu, instytucji państwowej i zostanę wysłuchany – mówiła. – Nie może być tak, że ciągle słyszycie: nie da się, nie da się. To wyrażenie musi zniknąć ze słownika polskich polityków i urzędników. 

Beata Szydło podkreśliła, że parlamentarzyści PiS są obecni w lokalnych społecznościach nie tylko w czasie kampanii wyborczej. – A człowiekiem, który pilnuje, żeby tak było, który nas tego nauczył, jest pan premier Jarosław Kaczyński – podkreśliła.

Przed przyjazdem do Wyszkowa kandydatka na premiera złożyła w kancelarii prezydenta wniosek o dopisanie do referendum pytań o wiek emerytalny, obowiązek szkolny dla 6-latków i własność Lasów Państwowych. – Te pytania Polacy złożyli kiedyś w formie próśb o referendum, zostało złożone ponad 5 mln podpisów, ale władza nie chciała o tym rozmawiać – zauważyła. – Skoro jest we wrześniu referendum, kosztuje 100 mln zł, to wykorzystajmy tę szansę i zapytajmy o te ważne rzeczy. W Wyszkowie wielu z was też chciałoby się wypowiedzieć w tej kwestii. A pan prezydent Komorowski mówi z lekceważeniem, że nie warto dopisywać tych pytań. Czy takie podejście powinna mieć władza? Politycy powinni słuchać i pytać Polaków o zdanie, kiedy podejmowane są ważne decyzje. Spotkanie z państwem w każdej, nawet najmniejszej miejscowości, jest dla nas kwestią najistotniejszą, jest sednem demokracji, tym, czego w tej chwili w Polsce brakuje. Trzeba chcieć się z ludźmi spotkać, przyjechać do nich i zobaczyć, jak żyją. To są proste sprawy, ktoś może powiedzieć: „wielka polityka”. Powiem: tak, bo proste sprawy zwykłych ludzi to jest wielka polityka. Zwykłe sprawy często u nas, w Polsce, urastają do rangi rzeczy niemożliwych. Chcemy, żeby to, co niemożliwe, stało się po prostu zwyczajne. Jeździmy od miasta do miasta i widać tę nadzieję. Widać, że ludzie uwierzyli, zrozumieli. Nie chcę obiecywać rzeczy niemożliwych. Ja tylko mówię jedno: bądźmy razem, rozmawiajmy ze sobą, miejmy szacunek jeden do drugiego. W ten sposób góry można przenosić i myślę, że razem te góry niemożności, złego traktowania jeden drugiego, zapominania o zwykłym człowieku po prostu razem przeniesiemy.

Sympatycy PiS tłumnie gromadzili się wokół Beaty Szydło, by choć przez chwilę z nią porozmawiać, uzyskać autograf lub zrobić zdjęcie. 

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: