Jak już informowaliśmy na łamach NW, w nowym studium pod budownictwo mieszkaniowe i usługowe przeznaczone są nowe tereny w północno-zachodniej części gminy, tereny dotychczas rolne w okolicach Leszczydołów czy Olszanki. Rozwój południowo-wschodniego obszaru gminy, terenów nad Bugiem, ograniczają przepisy dotyczące terenów zalewowych i Natury 2000. 
 

W dyskusji nad projektem studium wzięli udział m.in. mieszkańcy Natalina zbulwersowani wkreślonym przebiegiem obwodnicy północnej. Wbrew wcześniejszym uzgodnieniom, w projekcie studium trasa biegnie nie ul. Studzienną, a w miejscu, gdzie znajdują się zabudowania. 3 lata temu, po protestach mieszkańców, przebieg został zmieniony, czego potwierdzeniem jest uchwalony w 2013 r. plan zagospodarowania przestrzennego Natalina. Pisaliśmy o protestach w NW w 2012 r. – Wszyscy się na ten przebieg zgodzili – przypomniał mieszkaniec Natalina. – A teraz żona czwarty dzień mi w domu płacze.

Naczelnik wydziału zagospodarowania przestrzennego Iwona Kozon kilkakrotnie przekonywała i uspokajała mieszkańców, że projektant nowego studium, wkreślając przebieg obwodnicy, po prostu popełnił błąd. – I zostanie on naprawiony, przysięgam – zapewniała. – A projekt studium zostanie wyłożony po raz drugi. 

- Ale tego błędu nie powinno być – mówili oburzeni mieszkańcy. – Należało go najpierw poprawić, a potem wykładać.

Z uwagi na błędy w projekcie, gmina rozwiązała umowę z wykonawcą, firmą Studio KA z okolic Piaseczna. Przygotowania nowego studium kontynuuje firma „Szikago” Adama Wilińskiego, również z Piaseczna.

– Ktoś z gminy powinien kontrolować projektanta, ktoś jest za to odpowiedzialny. Ktoś to zaakceptował – komentowali uczestnicy spotkania. – Tym bardziej, że 2 lata temu była taka sama sytuacja. Gdybym popełnił taki błąd w pracy, to mnie by wyrzucili.

- Przyznaliśmy się do błędu. Czego pan jeszcze oczekuje? – pytała Iwona Kozon.

- Zmian personalnych – krótko odparł mieszkaniec Natalina.

- Gdyby urzędnik ponosił odpowiedzialność, byłoby mniej pomyłek – dodał inny.
 

Na spotkanie przyszli, również oburzeni, mieszkańcy ul. Dębowej w Leszczydole-Nowinach. Projekt studium (podobnie jak uchwalony w 2011 r. plan zagospodarowania przestrzennego tego terenu) przewiduje, że ich ulicą ma z kolei przebiegać trasa wojewódzka z Ostrołęki. To oznaczałoby poszerzenie istniejącej drogi, a co za tym idzie – wyburzenia nowych domostw. – 3 lata temu dostaliśmy pozwolenie na budowę – mówiła jedna z uczestniczek spotkania. Mieszkańcy są mocno zaniepokojeni, ale i zdezorientowani. Docierają bowiem sprzeczne sygnały co do przebiegu trasy, województwo ma do wyboru kilka wariantów. Nie spieszy się z inwestycją i decyzjami. 

Plany drogowe psują też zamiary właścicieli działek jeszcze niezabudowanych. Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich nie zgadza się na projektowanie wyjazdów z nieruchomości na ul. Dębową. Gmina proponuje wyjazdy na drogę równoległą, pod którą wykupiła już grunty. – Ale tej drogi nie ma, na dziś nie da się z niej skorzystać. Pani mi robi na złość – do Iwony Kozon zwrócił się właściciel nieruchomości przy ul. Dębowej.

Mimo protestu mieszkańców, gmina zamierza pozostawić w studium dotychczasowy przebieg drogi wojewódzkiej. – Projekt był uzgadniany z zarządcą tej drogi. To jakie ja mam podstawy twierdzić, że tej drogi tam nie będzie? – przekonywała Iwona Kozon.

- To gmina powinna o to wystąpić, a nie mieszkańcy – mówili z kolei uczestnicy spotkania. – Złożymy wniosek o zmianę planu, ale oczekujemy, że państwo się tym zajmiecie. 

W nowym studium droga wojewódzka biegnie również przez Natalin, chociaż nie uwzględnia jej tamtejszy plan zagospodarowania przestrzennego. Jeżeli jednak województwo zdecyduje się na ten przebieg trasy przyspieszonego ruchu, zostanie ona wybudowana na granicy lasu, nie będzie więc konieczności wyburzeń.

Na nowym studium nie skorzystają właściciele działek w Łosinnie, wzdłuż drogi wojewódzkiej do Pułtuska. Pierwotnie gmina zaprojektowała wzdłuż całej miejscowości, po obu stronach drogi, zabudowę mieszkaniową i usługi. MZDW nie zgadza się jednak na zjazdy z drogi wojewódzkiej i proponuje, by gmina na własny koszt wybudowała i utrzymała drogę serwisową. Gmina, przynajmniej na razie, również mówi nie.
 

Odpowiadając na pytanie sołtys Natalina, Iwona Kozon zapewniła, że studium nie ma stref, w których dozwolona byłaby budowa wiatraków. – Nie występowaliśmy o to w ogóle – dodała.

Piotr Płochocki poruszył kwestię zmniejszającej się w lokalnych przepisach powierzchni biologicznie czynnej. Dotychczas na terenie mieszkaniowym wynosiła 40%, w nowym studium w centrum miasta powierzchnia biologicznie czynna ma stanowić 20%. – Studium ma wyznaczać pewne kierunki rozwoju, zmian, a nie dostosowywać się do tego, jak Wyszków już wygląda – zauważył Piotr Płochocki. – Miasto to przecież nie tylko park. O 10% zmniejszono powierzchnię nawet na działkach rekreacyjnych. To niepokojące. Jaki czynnik tej powierzchni na mieszkańca ma Wyszków? Warszawa ma 15%. 

Projekt w takim kształcie został uzgodniony z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Iwona Kozon sprecyzowała, że są obszary, na których powierzchnia biologicznie czynna wynosi 70%, ale są i takie, gdzie tylko 10%. – Poproszę projektanta o przeliczenie, jaka jest powierzchnia na mieszkańca – dodała.
 

Z projektem studium można się było zapoznawać do 3 lipca, uwagi można wnosić do 27 lipca. Mieszkańcy skarżyli się, że informacja o wyłożeniu projektu do wglądu została słabo rozpowszechniona. Iwona Kozon odpowiedziała, że projekt znajduje się na stronie internetowej urzędu, informacje pojawiły się w prasie, otrzymali je również sołtysi. Zapewniła, że w przyszłości zakładka z projektem studium pojawi się na stronie głównej witryny www.wyszkow.pl. Sugerowała jednak, że mieszkańcy powinni bardziej interesować się tak ważnym dokumentem, jakim jest studium kierunków zagospodarowania gminy. – Obywatele mają nie tylko prawa, ale i obowiązki – dodała. 

- Urzędnicy też mają obowiązki – skomentował jeden z uczestników spotkania.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: