Rewolucja w szkolnych sklepikach?
Koniec niezdrowych przekąsek w szkołach – słyszymy od kilku miesięcy. Rozporządzenie do nowej Ustawy o bezpieczeństwie żywienia zostało jednak opublikowane pod koniec ubiegłego tygodnia, tuż przed pierwszym dzwonkiem roku szkolnego. Do nowych przepisów przygotowują się szkoły, ajenci szkolnych sklepików, samorządy i sanepid.
Zgodnie z ustawą ze szkolnych sklepików mają zniknąć produkty o takiej zawartości nasyconych kwasów tłuszczowych, soli i cukru, które spożywane w nadmiarze mogą być przyczyną przewlekłych chorób dietozależnych, np. chipsy, niektóre ciastka i napoje, jedzenie typu fast food i instant.
Szkoły i władze gminy Wyszków analizują nowe przepisy nie tylko pod kątem tego, co w sklepikach będzie można sprzedawać, ale też odpowiedzialności. Kontrolował będzie sanepid, ale to dyrektorzy szkół podpisują umowy z prowadzącymi sklepiki. – Weryfikujemy, na ile państwo zapoznali się z nowymi przepisami, jak na nie reagują i czy będą w stanie im sprostać, na ile to będzie dla nich opłacalne – w poniedziałek 31 sierpnia powiedziała nam zastępczyni burmistrza Aneta Kowalewska.
W pierwszym okresie obowiązywania nowych przepisów prowadzący szkolne sklepiki mogą liczyć na wyrozumiałość sanepidu. – Nie będziemy nikogo od razu karać. Jeśli coś będzie niezgodne z rozporządzeniem, najpierw będziemy wskazywały, co należy skorygować – mówi dyrektor wyszkowskiego sanepidu Beata Kiliańczyk-Szawłowska.
Zastępczyni burmistrza nie ukrywa, że gminie zależy na utrzymaniu szkolnych sklepików, choćby ze względów bezpieczeństwa. Trudno przecież przypilnować, by uczniowie, zwłaszcza starsi, nie chodzili podczas przerw na zakupy do okolicznych sklepów.
Aneta Kowalewska podkreśla, że część niezdrowych produktów wyszkowskie sklepiki wycofały już wcześniej. W szkołach sukcesywnie powstają też tzw. poidełka. – Chcemy, żeby powstały we wszystkich gminnych szkołach, zwłaszcza że woda z naszego wodociągu jest dobra – dodaje zastępczyni burmistrza.
Gmina nastawia się także na edukację żywieniową dzieci i młodzieży, a poniekąd również rodziców. Ważne przecież, co uczniowie kupują w szkolnych sklepikach, ale też jakie jedzenie przynoszą ze sobą.
(b)
Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami internautów. Redakcja Nowego Wyszkowiaka nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Redakcja zastrzega sobie możliwość przeredagowywania fragmentów komentarzy w sposób nie zmieniający ich przekazu, a w szczególnych przypadkach usuwania fragmentów lub całych komentarzy. Nie będziemy publikować opinii, które są wulgarne, obraźliwe, naruszające zasady współżycia społecznego, zawierają adresy www i e-mail oraz dane osobowe i teleadresowe, obrażają osoby publiczne, obrażają inne osoby uczestniczące w dyskusji, mogą łamać prawa autorskie, nie są zgodne z tematem komentowanego artykułu.
2015-09-04 09:18
~()
nowe stanowisko proponuję zgadnijcie dla kogo bo jakoś widać tylko przy większych uroczystościach - a jakie? INTENDENT
2015-09-03 21:23
~mm
Pamiętajcie drodzy rodzice, że trzeba będzie zapłacić za naczynia i sztućce (40 grx20-24 dni= 10 zł x10 miesięcy = 100 zł). Drodzy rodzice dobry obiad zupa + drugie danie + naczynia na wynos +sztućce w wyszkowskich baor -restauracjach ( Pingwin, Swojak, Mleko... itd, ... można kupić od 7 zł do 12 zł. z dowozem do domu.
2015-09-03 16:58
~a wszystko to !
bo ja kocham jeść
2015-09-03 15:34
~rodzic
Faktycznie skelpiki zarobią jeszcze na tym . Na dzień dzisiejszy nie ma chętnych na obiady za 9 zł. Nawet same dzieici komentują cenę w stosunku do 5,5 zł jaka obowiązywała gdy była kuchnia w szkole
Czytaj w aktualnym numerze
Reklama
Najczęściej czytane
Archiwum
Reklamy google
