W tygodniu przed ciechanowskim pojedynkiem trenerowi Arturowi Salamonowi nie brakowało dylematów. Z powodu szwa na palcu ręki tylko delikatnie trenował Krzysztof Goleń, podobnie było z Ernestem Dobkowskim. Drugi raz z rzędu nie wystąpił Mateusza Maciak, który w meczu z Łomiankami doznał urazu kolana. Być może uda mu się zagrać w meczu z Gąbinem.

Początkowo lepsze okazje strzeleckie stworzyli sobie miejscowi. W 14. minucie ciechanowianin nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Goleniem. Chwilę później piłkarz gospodarzy strzelił tuż obok słupka. Odpowiedź gości była bardzo szybka i, co ważne, skuteczna. Bardzo dobre, płaskie podanie od Arona Majczyny otrzymał Dobkowski i wślizgiem, z kilku metrów, wpakował piłkę do bramki. Dwie minuty później gospodarze oddali kolejny groźny strzał, który nieznacznie minął bramkę. W 32. minucie do bramki MKS-u próbował przebić się Dobkowski, po chwili stracił piłkę, ale rywal, próbując ją wybić, trafił w niego. Piłka spadła pod nogi Mateusza Krawczyka, który najpierw strzelił w bramkarza, ale dobitka zatrzepotała w siatce. Po tej bramce pretensje do sędziów miał trener gospodarzy Piotr Dziewicki, który reklamował zagranie ręką przez Dobkowskiego, gdy ten został trafiony piłką z bliska. Przed przerwą nasi gracze jeszcze posłali rywala na deski. W doliczonym czasie gry, po podaniu Dobkowskiego, Krawczyk pewnie jeszcze raz pokonał bramkarza.

W drugiej połowie tempo było spokojne, tak naprawdę dlatego, że szybką grę utrudniał deszcz. Oczywiście, nasz zespół grał spokojniej, bo to rywale odkryli się i musieli atakować. Na szczęście nie cofnęliśmy się zbyt głęboko i, co więcej, często gościliśmy przed bramką ciechanowian. W 70. minucie po raz kolejny dobrą interwencją wykazał się Goleń. W 80. minucie, po wrzutce z rzutu wolnego, ciechanowianie dwa razy strzelali z kilku metrów na naszą bramkę, ale oba strzały były blokowane. Dopięli swego pięć minut przed końcem. Udało im się zdobyć kontaktową bramkę w sytuacji sam na sam. Dwie minuty później z boiska wyleciał (za drugą żółtą kartkę za pyskówkę z arbitrem) były gracz Bugu Łukasz Barankiewicz. Nic ciekawego nie pokazał również inny były zawodnik Bugu, Nazar Litun, obecnie również grający w Ciechanowie. Tuż przed ostatnim gwizdkiem Michał Kropiewnicki otrzymał dalekie podanie, znalazł się sam na sam z bramkarzem i podcinką nad bramkarzem a ‘la Tomasz Frankowski trafił do bramki, ustalając wynik meczu.
 

•
 

Mecz z Błękitnymi Gąbin rozegrany zostanie w sobotę 12 września o godz. 11 w Wyszkowie.                                  

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: