Zazdrość motywem okrutnej zbrodni
„Żigolak” – tak o 32-letnim obywatelu Azerbejdżanu mówili świadkowie przesłuchiwani przez sąd w sprawie okrutnej zbrodni. Od kilku kobiet wyłudził w sumie ok. 170 tys. zł. Jego ciało grzybiarz znalazł w sierpniu 2012 r. w lesie między Kamieńczykiem a Skuszewem. Został trzykrotnie dźgnięty nożem w klatkę piersiową, ale nie rany były przyczyną śmierci. Kiedy jeszcze żył, oblano go benzyną i podpalono. W poniedziałek 9 listopada za ten bestialski czyn sąd skazał na 25 lat więzienia zaledwie 24-letniego obywatela Kirgizji. Na ławie oskarżonych siedzieli także jedna z konkubin ofiary i jego szwagier. Prokuraturze nie udało się jednak udowodnić, że we trójkę zaplanowali to morderstwo. Tłem dramatycznych wydarzeń sprzed trzech lat były miłość, zazdrość, zemsta i… pieniądze.
Ustalenie tożsamości ofiary zajęło śledczym wiele czasu, potrzebne były specjalistyczne badania i ekspertyzy biegłych z zakresu medycyny sądowej. Na całym ciele nie było bowiem fragmentu, który w mniejszym lub większym stopniu nie byłby dotknięty przez ogień. Początkowo biegły był w stanie określić wiek zmarłego jedynie bardzo orientacyjnie, między 20 a 40 lat. Z pewnością przełomem w śledztwie było więc ustalenie, że zmarły to 32-letni obywatel Azerbejdżanu. Dopiero rok po zabójstwie, w 2013 r., policja zatrzymała troje podejrzanych: 51-letniego dziś Macieja Z., 24-letniego obywatela Kirgizji Nizana M. oraz 35-letnią Olesję G.-Ż. Ich proces toczył się w Sądzie Okręgowym w Warszawie, zakończył się w poniedziałek 9 listopada.
Żigolak i oszust doskonały
Ahmed O. przyjechał do Polski w 2008 r. za zaproszenie męża swojej siostry, Macieja Z. Wcześniej karany, od początku pobytu w Polsce sprawiał rodzinie kłopoty. Wciąż pożyczał spore sumy pieniędzy, wyłudzał je także od niczego nieświadomych, zakochanych w nim kobiet. Podawał się m.in. za właściciela firmy zajmującej się sprowadzaniem aut z zagranicy. Jak wynika z akt sprawy, w sumie oszukał kobiety na ok. 170 tys. zł. Tylko od jednej ze swoich ofiar, która wystąpiła w procesie w charakterze świadka, wyłudził ok. 120 tys. zł.
Z jedną z poznanych kobiet, Julią, zdecydował się nawet ożenić. Ze związku narodziło się dziecko. Dzięki pobranemu od niego materiałowi genetycznemu udało się ostatecznie potwierdzić, że znalezione pod Wyszkowem zwłoki należą właśnie do Ahmeda O.
Azer nie był dobrym mężem. Jak zeznała przed sądem jego żona, od początku małżeństwa na długo znikał z domu, nie mówił, gdzie był i co robił. W końcu się wyprowadził. – Ahmed O. poznaje kolejne kobiety. Przyjmują jego zaloty i wspierają finansowo. Także Olesja G.-Ż. – ustalił sąd. Kobieta również zaszła z nim w ciążę.
Przez cztery lat Ahmed kilkakrotnie wyjeżdżał z Polski i wracał. Rosła nie tylko liczba uwiedzionych przez niego kobiet, ale też długi, m.in. od Macieja Z. pożyczył ok. 60 tys. zł.
– To był taki żigolak. Żył z dnia na dzień – mówił o nim jeden ze świadków.
– Oszust doskonały – określał inny.
Dać mu nauczkę
Kiedy przyjechał w sierpniu 2012 r., Olesja G.-Ż. związana już była z młodym obywatelem Kirgizji, Nizanem M. Parze nie na rękę było pojawianie się dawnego kochanka, który na dodatek zwrócił się do Olesji o pomoc, udzielenie dachu nad głową. W jej mieszkaniu w Kobyłce spędził noc z 15 na 16 sierpnia. Od razu o przyjeździe swojego dłużnika dowiedział się również Maciej Z.
Szwagier Azera, Olesja i Nizan spotkali się w restauracji, by ustalić, co zrobić z oszustem. – Postanawiają dać mu nauczkę – relacjonował sędzia. Planowali wywieźć go do lasu, oblać benzyną i nastraszyć spaleniem, by oddał pieniądze i przestał oszukiwać.
Wieczorem 16 sierpnia Olesja zwabiła Ahmeda do swojego mieszkania, gdzie czekał już Nizan. Wkrótce pojawił się też Maciej Z., po drodze kupił benzynę. Obaj obezwładnili Azera, założyli mu kajdanki i zaciągnęli do samochodu. Olesja została w domu.
Maciej Z. pojechał pod Wyszków, w okolicach Kamieńczyka zjechał do lasu. Tu zdjęli Ahmedowi kajdanki, związali ręce kablem i zaciągnęli na polanę. Gdy Maciej Z. wracał do samochodu, usłyszał trzy głuche uderzenia. Jak zapewniał później przed sądem, nie widział noża i nie wiedział, że Nizan M. zadał nim ofierze trzy ciosy. Myślał, że wspólnik dał Ahmedowi „kilka kopniaków” – zgodnie z ustalonym wcześniej scenariuszem zastraszania.
W końcu Nizan krzyknął, by Maciej Z. przyniósł kanister. Szwagier Ahmeda przyniósł benzynę i wrócił do auta. Wówczas kątem oka zobaczył łunę. Nie zareagował. Zgodnie z poleceniem Nizana, który szybko wsiadł do samochodu, odjechał.
Nazajutrz cała trójka zachowywała się tak, jakby nic się nie stało. Obaj mężczyźni poszli do pracy, a Olesja – nie zadając żadnych pytań o Ahmeda – wyjechała do Niemiec.
Jakim trzeba być człowiekiem?
Zdaniem Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce, właśnie to zachowanie świadczy o tym, że cała trójka wspólnie zaplanowała zbrodnię. – Ale nie ma na to bezpośredniego dowodu – uznał sąd.
Według sądu, wspólny plan zakładał „jedynie” danie Ahmendowi nauczki.
Inny plan wykluł się jednak w głowie Nizana. – Sąd głęboko się nad tym zastanawiał – przyznał przewodniczący składu orzekającego. – Działanie Nizana M. nie było zamiarem nagłym, lecz przemyślanym, o czym świadczą trzy zadane ciosy, trzy, a nie jeden. Ma jeszcze możliwość odstąpienia, ale nie rezygnuje, oblewa człowieka benzyną i podpala zapałką.
Jak ustalił sąd, między Olesją i Nizanem nie było „wielkiej miłości, bardziej przywiązanie i seks”. To jednak zazdrość, chęć pozbycia się konkurenta miały kierować młodym obywatelem Kirgizji. Zaplanował morderstwo człowieka, którego tak naprawdę w ogóle nie znał.
W trakcie procesu Nizan M. nie przyznawał się do winy i przedstawiał różne wersje wydarzeń. A to, że wysiadł z samochodu, zanim Maciej Z. dojechał pod Wyszków, a to, że jechał za nimi inny samochód i to jego pasażerowie – znajomi Macieja Z. – podpalili Azera.
Sąd wziął pod uwagę młody wiek oskarżonego oraz dotychczasową niekaralność. – Ale musimy zadać sobie pytanie: czym jest życie ludzkie? To dobro najwyższe. Za to ponosi się odpowiedzialność. Niezależnie od tego, jak moralnie potępiamy tego rodzaju zachowania, jak Ahmeda O. – mówił sędzia tuż po ogłoszeniu wyroku. – Jakim trzeba być człowiekiem, żeby zadać komuś trzy ciosy nożem, podpalić go i odjechać? Jak można z tym żyć? 25 lat pozbawienia wolności to kara adekwatna do okrucieństwa.
Sąd postanowił o zmianie kwalifikacji czynu zarzucanego Maciejowi Z. z zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem na nieudzielenie pomocy. – Na podstawie jego wyjaśnień sąd i prokuratura ustaliły stan faktyczny – podkreśliła adwokat. Maciej Z. został również skazany za pozbawienie Ahmeda O. wolności. Sąd wymierzył mu karę łączną 4 lat więzienia. – Maciej Z. był przerażony – mówił sędzia – ale mógł podjąć inną decyzję, mógł udzielić pomocy, miał moralne prawo.
Z taką kwalifikacją czynu w mowie końcowej nie zgodziła się adwokat Nizana M.: – To wyłącznie pomówienia Macieja Z. To on się przygotowywał do tego czynu, kupił benzynę, kierował autem i wywiózł ofiarę na tę polanę.
Olesja G.-Ż. została skazana na 3 lata więzienia za udział w pozbawieniu wolności dawnego kochanka.
Wyrok nie jest prawomocny.
SB