Początek meczu zdecydowanie należał do graczy w zielono-żółtych strojach. Dwoili się i troili Kaczorowski z Wójtowiczem, a efekty tego było widać na tablicy wyników (8:4). Trener Paweł Blomberg próbował wybić przyjezdnych z rytmu, jednak zarówno przerwy na żądanie, jak i zmiany personalne nie przynosiły efektu. Natomiast podopieczni Dominika Kwapisiewicza byli niemal bezbłędni w swych poczynaniach na siatce i w polu zagrywki. Zasłużenie triumfowali w secie otwarcia 25:20.  

Zdecydowanie lepiej było już po zmianie stron, kiedy to wyszkowianie zawiesili rywalom poprzeczkę nieco wyżej. Trwała zacięta walka o każdy punkt, zespoły wymieniały się nimi przez dłuższy czas „cios za cios”. Zgromadzona w hali WOSiR publiczność nie mogła narzekać na brak emocji, gdyż wynik remisowy utrzymywał się aż do stanu 17:17. Wówczas szósty bieg wrzucili miejscowi obejmując cztery punkty przewagi. W trudnej sytuacji tym razem znalazł się trener Aluronu Kwapisiewicz, jednak i on nie był w stanie odwrócić losów partii prosząc swoich graczy na przerwę. Camper wyrównał stan meczu wygrywając do 21 „oczek”. 

Kiedy wydawało się, że wiatru w żagle nabiera Camper, set numer trzy zaskoczył sympatyków gospodarzy. To Aluron ponownie narzucił swój styl gry i dzięki między innymi mocnym zagrywkom duetu Kaczorowski-Wójtowicz objął wysokie prowadzenie. Nie oddał go już do końca, by prowadzić 2:1 w setach.

Aby doprowadzić do tie-breaka i wywalczyć minimum jeden punkt Camper potrzebował zwyciężyć w partii czwartej. Pierwsze jej minuty wskazywały właśnie na taki scenariusz. Gospodarze byli skoncentrowani i zdeterminowani, by tym razem nie ugiąć się pod ciężarem mocnych serwisów. Siły tej nie starczyło jednak na cały set. Co prawda do stanu 11:10 Camper mógł kontrolować przebieg sytuacji na parkiecie, to jednak później do głosu doszła Warta i schodziła na drugą przerwę techniczną z prowadzeniem 16:13. Wyszkowianie wyrównali w samej końcówce i było już 20:20. Niestety więcej zimnej krwi zachowali rywale, którzy od tamtego momentu stracili już tylko dwa punkty. 
 

Był to ostatni tegoroczny mecz przed własną publicznością, w którym Camper nie zdołał przełamać złej passy. Po porażkach z Energą Ostrołęka i KPS Siedlce, tym razem pogromcą wyszkowian stało się Zawiercie. Kontuzji nabawił się w ostatnim czasie przyjmujący Sebastian Wójcik i jak wiadomo będzie pauzował on jeszcze przez co najmniej miesiąc. Czy bez Sebastiana Camper zakończy sportowy rok zwycięstwem, okaże się w najbliższą sobotę, kiedy na wyjeździe podopieczni Pawła Blomberga podejmą ostatni w tabeli KPS Kęty. 

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: