O podsumowanie sezonu poprosiliśmy Konrada Chrzczonowskiego, szkoleniowca, który przez dłuższy czas pełnił funkcję asystenta pierwszego trenera, zarówno Jana Sucha, jak i Pawła Blomberga. W pięciu ostatnich meczach prowadził zespół samodzielnie i odniósł wraz z drużyną dwa zwycięstwa. Jak sam podkreśla przejęcie funkcji trenera spadło na niego nagle, ale mimo zaskoczenia i dużej odpowiedzialności było dla niego pożytecznym doświadczeniem.

- Spadła na mnie nagle duża odpowiedzialność. Przejąć zespół w tak trudnym momencie nie było łatwo - przyznaje Chrzczonowski. – Potrzebowaliśmy zwycięstw, a nie mogliśmy się przygotować do meczów w stu procentach. 

Wyszkowski szkoleniowiec przypomniał o pladze kontuzji, która dokuczała zespołowi przez cały sezon, do samego końca. Braki kadrowe nie pozwalały Camperowi na przećwiczenie wielu wariantów na treningach. – Na treningach bywało czasami dziesięciu, jedenastu zawodników, nawet mniej. Ciężko wówczas poukładać zajęcia, aczkolwiek starałem się jak mogłem, zawodnicy tak samo. 

Gdyby nie wspomniana plaga kontuzji zespół Campera stać byłoby na wyższą lokatę. – Z pewnością, gdybyśmy mogli dysponować szerszym składem wynik byłby lepszy. Myślę, że pierwsza ósemka spokojnie była w naszym zasięgu. W tym roku mieliśmy w składzie debiutantów, m.in. Kamila Bodzona, Łukasza Dyla – wyróżnił wkład wyszkowskich siatkarzy Konrad Chrzczonowski. – W trakcie sezonu okazało się, że w wielu meczach pełnili ważne funkcje, musieli uzupełniać skład i mimo braku doświadczenia brać ciężar gry na swoje barki. Na pewno to im zaprocentuje, już zrobili duży postęp. Przypomnijmy, że Łukasz Dyl został powołany do gry w Camperze, mimo przerwy w trenowaniu, wprowadził się jednak pozytywnie do zespołu, włożył dużo pracy w treningi i osiągnął duży postęp.

- Niestety jednak czasami nie da się wygrać meczu, dysponując dwoma lub trzema zawodnikami rezerwowymi, a takimi sytuacjami borykaliśmy się na co dzień.

Jedenasta pozycja jest dla Campera najsłabszą w historii udziału w pierwszej lidze, ale z perspektywy pechowego sezonu, istotnym jest utrzymanie w lidze. – W pewnym momencie musieliśmy myśleć już o walce o utrzymanie i mimo odległej pozycji, ważne, że w pierwszej lidze zostajemy. Z zawodnikami spotykamy się po świętach, będą wówczas rozmowy co dalej, wszyscy czekamy na decyzje zarządu. 

Już od początku kwietnia rusza rywalizacja w fazie play-off. Udział w niej zapewniła sobie jedna mazowiecka drużyna, KPS Siedlce, która w ćwierćfinale, rozgrywanym do dwóch zwycięstw podejmie GKS Katowice. Mecz w Siedlcach już 2 kwietnia. 
Pozostałe pary 1/4 finału to:

AGH Kraków – Ślepsk Suwałki

Warta Zawiercie – SMS PZPS Spała

Krispol Września – Espadon Szczecin

O utrzymanie walczą natomiast (do trzech zwycięstw) zespoły Omis Ostrołęka oraz KPS Kęty.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: