Książka z ławeczkami
Waldemar Smaszcz w marcu był gościem filii Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Leszczydole Starym. Znany jako historyk literatury, krytyk literacki, tym razem był debiutantem. Spotkał się z uczniami miejscowej szkoły, by porozmawiać o swojej pierwszej książce dla dzieci – „Ave spacer dzieci wśród słów księdza i poety Jana Twardowskiego”.
Gościa przedstawiła kustosz filii Irena Oszkinis. – Znałem ks. Jana Twardowskiego przez 23 lata – powiedział na wstępie Waldemar Smaszcz. – To było wielkie moje szczęście w życiu. Był ode mnie starszy 36 lat. Mimo że różniliśmy się wiekiem, miejscem zamieszkania, zaprzyjaźniliśmy się. Ksiądz nazywał mnie przyjacielem. 18 stycznia minęło 10 lat od śmierci ks. Jana Twardowskiego. Dla dorosłych napisałem wielką księgę o ks. Twardowskim – mówił, pokazując „Serce nie do pary. O księdzu Janie Twardowskim i jego wierszach”.
Waldemar Smaszcz jest przekonany, że chociaż ks. Twardowski jest znany przede wszystkim jako autor wierszy dla dorosłych, to najchętniej pisał dla dzieci. Wiersze i kazania. Jego kazania dzieci bardzo lubiły. Dlaczego?
- Potrafił w ciągu 2 minut powiedzieć całe kazanie. Był mistrzem króciutkich kazań – zdradził pisarz i zacytował jedno z nich:
Nawiedzenie św. Elżbiety
Kochane dzieci, czytaliśmy dzisiaj o tym, że spotkały się dwie mamusie w maleńkiej miejscowości, gdzieś na tyłach świata. W ogóle żyły w czasach, gdy o kobietach rzadko wspominano. Nie były nikim znanym, ani uczonymi, ani doktorami. Tymczasem te dwie mamusie wiedziały o czymś najważniejszym na świecie – o tym, że narodzi się Pan Jezus. Mamusie wszystko wiedzą.
Waldemar Smaszcz nawiązał doskonały kontakt z młodymi uczestnikami spotkania. Opowiadał anegdotki związane z księdzem i swoją rodziną. Jego najmłodsza córka, wtedy kilkuletnia, też zaprzyjaźniła się z księdzem. Dedykował i poświęcił jej jeden ze swoich wierszy.
Najważniejsza książka ks. Twardowskiego dla dzieci to „Patyki i patyczki”, zbiór krótkich nauk wyjaśniających kim jest Bóg i jakie miejsce powinien zajmować w życiu każdego chrześcijanina. Waldemar Smaszcz zdradził, jak narodził się pomysł napisania jego książki dla dzieci.
Zrobił to na prośbę założycieli Fundacji „Ave”, którzy mają dwóch synów, Jasia i Stasia.
- Nie wiem, co mnie napadło, ja nie pisałem takich rzeczy – przyznał pisarz. – Uważałem się za badacza. Zaczęło mi się samo układać.
Zależało mu, żeby to była książka oryginalna. Nawiązał w niej do mody na pomniki sławnych ludzi w postaci ławeczek.
- To bardzo fajne jest – uważa autor. – Bo można przy nim usiąść, zrobić wspólne zdjęcie, a mało tego – klawisz nacisnąć i wiersze recytuje. W Warszawie na skwerku przed murem klasztornym jest ławeczka ks. Jana Twardowskiego. On tam sam zwykle siedzi. To miłe, jak go ktoś odwiedzi.
- Wymyśliłem sobie – kontynuował opowieść o swojej książce dla dzieci – że to będzie spacer w parku wierszy ks. Jana Twardowskiego z odpoczynkiem na kolejnych ławeczkach. Ławeczek jest siedem. Dlaczego? To był ksiądz. W Biblii „7” znaczy całość.
Kolejne ławeczki to: 1. Rozmowy ks. Jana z dziećmi, 2. Anioły, 3. Szczęście w rodzinie, 4. Boże Narodzenie, 5. Uśmiech w Kościele, 6. Święci, 7. Wakacje.
Uczniowie dowiedzieli się z fragmentów książeczki Waldemara Smaszcza, że ks. Twardowski bardzo uważał na słowa, nigdy nie nazywał czegoś, co jest smaczne, pysznym, bo pycha jest „niedobra, wstrętna i okropna, zadziera nosa, patrzy z góry, obraża wszystko, nawet Boga”. Miał słabość do lodów. Uwielbiał wieś. Przez 90 lat swojego życia tylko dwa razy spędził wakacje poza Mazowszem. To w mazowieckich lasach pisał wiersze, m.in. w pobliskim Loretto.
- Ksiądz był delikatnym chłopcem, wychował się wśród trzech sióstr, mamy i babci, w świecie kobiet. Nigdy nie kopnął piłki nawet – opowiadał pisarz. – Był takim trochę odmieńcem. W świecie dobro widział.
Dzieci niechętnie szły na lekcje, pożegnały gościa oklaskami.
EB