Wyszkowianie pojechali do podwarszawskich Łomianek z realnymi marzeniami o przywiezieniu choćby punktu. Podwarszawski zespół gra słabiej niż jesienią, do tej pory wiosną wygrał tylko raz, a w dwóch meczach u siebie i to ze słabszymi rywalami (Czarnymi i Ciechanowem) nie strzelił choćby gola.

I rzeczywiście, już początek pierwszej odsłony pokazał, że goście nie stoją na straconej pozycji, a wywiezienie przynajmniej punktu jest jak najbardziej możliwe, a wręcz konieczne. Pierwsza dobra okazja nadeszła w 12. minucie. Bartosz Salamon podał do Jakuba Rejnusia, ten przymierzył jednak minimalnie obok słupka. Następnie tuż nad poprzeczkę wycelował Kamil Kaput. W 28. minucie na wyszkowian spadło nieszczęście, które mogło, ale na szczęście nie zachwiało ich koncentracją. Drugą żółtą, a w efekcie czerwoną kartę obejrzał Mateusz Maciak. O ile przy drugiej kartce nie było dyskusji, ponieważ Mateusz zatrzymał ręką podanie do napastnika, to w pierwszej sytuacji sędzia mógł powstrzymać się od napominania naszego kapitana za nie aż tak ostry faul. Bardzo szybko piłkarze Bugu sami podbudowali się po stracie swojego czołowego obrońcy. W 33. minucie w polu karnym popchnięty został szarżujący na bramkę Ernest Dobkowski, sędzia bez wahania wskazał na rzut karny. Pewnie na bramkę zamienił go Aron Majczyna. Dwie minuty później gracz Łomianek strzelił tuż obok słupka i była to jedyna groźna okazja rywali przed przerwą.

Po przerwie, zwłaszcza przez pierwszy kwadrans, przeciwnicy mocno „siedli” na graczy trenera Salamona. W 49. minucie naszym defensorom nie udała się pułapka ofsajdowa, napastnik KS znalazł się sam przed Goleniem, ale nie trafił w bramkę. To było na tyle groźnych sytuacji w polu karnym Bugu. Mimo że nasz zespół był głęboko, momentami nawet bardzo głęboko, cofnięty, to nie pozwolił przeciwnikowi na wiele. Wytrwałość przyjezdnych została nagrodzona tuż przed końcem. Defensor gospodarzy wycofał piłkę do bramkarza, który niepotrzebnie wyszedł na linię środkową boiska, sprytniejszy był jednak rezerwowy Maciej Bala. Przejął futbolówkę i mimo jej prowadzenia nie dał się dogonić rozpaczliwie goniącemu bramkarzowi, dzięki czemu wbiegł do opuszczonej przez niego bramki.

To była bardzo ważna wygrana, która podbudowała szczególnie psychikę naszych zawodników. Wiosną Bug zdobył 9 na 12 możliwych punktów, dzięki temu początek rundy mamy spokojny. Daj Boże, przy wygranych z Wisłą II i przede wszystkim z Ciechanowem, Bug mógłby zapewnić sobie utrzymanie jeszcze w kwietniu.

Mecz z Wisłą II odbędzie się 9 kwietnia o godz. 11 na stadionie Bugu.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: