Niestety, terminarz nie był sprzymierzeńcem naszej drużyny. Pierwsza drużyna Wisły zagrała swój mecz ligowy w Grudziądzu w piątek po południu, trener rezerw miał więc możliwość skorzystania z oddelegowanych graczy „jedynki”, którzy zagrali w Grudziądzu krótko albo wcale. I już po przyjeździe Wisły II do Wyszkowa i przedstawieniu przez trenera protokołu z kadrą drużyny było wiadomo, że ekipę trenera Artura Salamona czeka wyzwanie o najwyższym stopniu trudności. Wspomnieć można tylko o Mateuszu Kryczyce, jesienią podstawowym bramkarzu Dolcanu, Emilu Drozdowiczu, który latem wywalczył awans do Ekstraklasy z Termalicą Nieciecza czy grywających regularnie w I lidze Marco Radicu, Jakubie Bąku, Dominiku Kunie.

Pierwsze 10 minut nie wskazywało na to, że goście dokonają na Bugu przysłowiowej egzekucji. Co prawda widać było, że rywale grają szybciej, są lepiej wyszkoleni technicznie, ale nie oblegali bramki Krzysztofa Golenia. W 11. minucie, po wrzutce z prawej strony, Drozdowicz mimo asysty jednego z naszych defensorów otworzył wynik meczu. Trzy minuty później, po strzale z 18 metrów, piłka po drodze otarła się o kogoś i wpadła obok zmylonego Golenia. Już w tym momencie stało się jasne, kto sięgnie po komplet punktów, zagadką były tylko rozmiary wygranej. Dwie szybko stracone bramki podłamały gospodarzy do tego stopnia, że nie pozbierali się już do końca meczu. Nie można się temu dziwić, biorąc pod uwagę to, że nasi mają przeciwko sobie profesjonalnych piłkarzy, którzy są o krok od uzyskania awansu do Ekstraklasy. Do przerwy rywale prowadzili trzema bramkarzami. W 24. minucie jeden z nich wykorzystał sytuację sam na sam.

Drugą odsłonę Bug zaczął z dwoma nowymi piłkarzami. Jednak ani Maciej Bala, ani Łukasz Kamiński nie zmienili obrazu gry swojej drużyny. Przyjezdni kolejne bramki zdobyli w 49, 54, 58, 77 oraz 87 minucie meczu. Po stronie Bugu szansę miał tylko Łukasz Kowalczyk, który strzelił minimalnie obok słupka. 10 minut przed końcem, po faulu na Kamińskim, Bug powinien otrzymać rzut karny, sędzia jednak nie wskazał na wapno.

Oczywiście, trudno doszukać się pozytywów po takim pogromie i najłatwiej byłoby wieszać psy na naszych zawodnikach. Pamiętajmy jednak, z jakim przeciwnikiem przyszło im zagrać. Wyszkowianie dostali lekcję futbolu, z której na pewno wyciągną dużo piłkarskiej nauki. Nie trzeba sięgać daleko wstecz, znaleźć potwierdzenie tej tezy. Jeszcze w lutym nasz zespół dostał podobną lekcję od Polonii Warszawa czy KS Konstancin, a dziś i o tym już zapomnieliśmy. Cieszymy się mimo wszystko z dobrej wiosny ekipy trenera Salamona. O wiele ważniejszy będzie sobotni (godz. 16) mecz z Ciechanowem. Jeśli uda się pokonać tego rywala wtedy już chyba nic nie przeszkodzi Bugowi utrzymać się w IV lidze.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: