Wyszukaj na stronie

Nowy wikariusz parafii św. Rocha w Długosiodle ks. Roman K. był w ubiegłym tygodniu bohaterem wielu programów interwencyjnych i serwisów informacyjnych. Ogólnopolskie media dowiedziały się, że to ten sam ksiądz, który kilka miesięcy temu „stał na czele buntu zakonnic w Kazimierzu Dolnym”. Za księdzem do Długosiodła przyjechali nie tylko dziennikarze, ale i prokurator.
Część parafian zapewne wiedziała, że pracę w Długosiodle 25 sierpnia rozpoczął „ten ksiądz od betanek”. Jednak nawet nimi mogło wstrząsnąć to, co o ks. Romanie mówiono w telewizji. W wyemitowanym 1 września programie „Superwizjer” w TVN dwie byłe betanki oskarżyły go o molestowanie seksualne i manipulowanie zakonnicami. Okazało się też, że prokuratura starała się ustalić miejsce jego pobytu (do tego momentu bezskutecznie). Dziennikarze z ukrytą kamerą weszli nawet za księdzem do kościoła.
Następnego dnia za kościołem pojawił się wóz transmisyjny TVN24, a na ulicach Długosiodła dziennikarze próbujący wysondować, co o sprawie sądzą mieszkańcy. Ci dość niechętnie wypowiadali się do kamery. Niektórzy na widok dziennikarzy wręcz uciekali. - Jedni twierdzą, że to tak naprawdę niczego nie zmienia, inni byli oburzeni, uważają, że powinien trafić do zamkniętego klasztoru – w relacji „na żywo” mówił reporter TVN24.
Ksiądz przesłuchany i podejrzany
Do tej pory ks. Roman K. miał przedstawiony tylko jeden zarzut - naruszenia miru domowego, czyli przebywanie w klasztorze bez zgody jego właścicieli. W środę, 5 września do Długosiodła przyjechał prokurator, by przedstawić mu 5 kolejnych zarzutów. Ksiądz został przesłuchany na miejscowym posterunku policji. Jak relacjonowała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk – Jankowska, ksiądz „nie ustosunkował się do zarzutów, a w trakcie przesłuchania milczał.” Zastosowano wobec niego dozór policyjny, ma też zakaz opuszczania kraju.
– Cztery zarzuty dotyczą znieważenia słowami powszechnie uznanymi za obelżywe policjanta, negocjatorów policyjnych oraz psychologa policyjnego, zaś piąty – naruszenia nietykalności cielesnej policjanta, którego Roman K. uderzył podczas eksmisji – powiedziała rzeczniczka prokuratury.
Przesłuchanie dotyczyło także ewentualnych innych przestępstw, do których mogło dojść w czasie pobytu zbuntowanych betanek w Kazimierzu Dolnym. W tej sprawie były franciszkanin zeznawał jednak jako świadek.
Prokuratura nie ma podstaw do przedstawienia księdzu zarzutów o charakterze seksualnym, ponieważ żadna z byłych sióstr nie złożyła wniosku o ściganie. Kilka miesięcy temu przesłuchano 63 byłe betanki, m.in. te, które przebywały w Wyszkowie. W zdecydowanej większości oświadczyły, że nie czują się pokrzywdzone. - Jedna z byłych sióstr złożyła zeznania, z których może wynikać, iż może być pokrzywdzoną. Jednak pouczona o konieczności złożenia wniosku o ściganie w przypadku przestępstw o charakterze seksualnym, nie złożyła takiego wniosku – wyjaśnia prokurator Syk - Jankowska.
Odprawia i uczy
Ks. Roman nie tylko odprawia w Długosiodle Msze św., ale także – zgodnie z decyzją Biskupa Łomżyńskiego – uczy religii w Zespole Szkół. Dyr. tej skzoły Dorota Stadnik ostrożnie wypowiada się na temat nowego nauczyciela. - Jest za wcześnie. Na razie obserwuję go, bo to nowy nauczyciel. Od rodziców żadnych uwag nie miałam – powiedziała w rozmowie z NW w piątek, 5 września, czyli już po emisji telewizyjnych programów.
Piątkowa „Gazeta Wyborcza” cytuje mazowieckiego wicekuratora oświaty Mariusza Dobijańskiego: – Z decyzją biskupa możemy polemizować w przypadku, kiedy katecheta nie ma uprawnień przewidzianych przez ustawę. Ksiądz K. ma odpowiednie uprawnienia. Nie był karany, a to oznacza, że może uczyć religii w szkole.
(Nie)kontrowersyjny
Bez względu na to, co wydarzyło się za murami zakonu w Kazimierzu Dolnym i jaką rolę odegrał ks. Roman K., nominowanie go na wikariusza wiejskiej parafii wydaje się decyzją kontrowersyjną, choć kuria stanowczo temu zaprzecza. - U nas nie ma żadnych kontrowersji. Taka jest decyzja biskupa i to wszystko – usłyszeliśmy w łomżyńskiej kurii. Sprawy nie chce komentować także proboszcz parafii w Długosiodle ks. Stanisław Marzec.
Ciekawe komentarze mogliśmy usłyszeć natomiast w ogólnopolskich mediach. - Oto facet założył niemalże sektę w kościele, przeciwstawiał się temu, co mówi Watykan, a teraz jest wikarym, jakby nic się nie stało – powiedział publicysta katolicki Szymon Hołownia.
- Oddany pod opiekę, kuratelę jakiegoś mądrego, doświadczonego proboszcza, gdzie w sytuacji naturalnej biskup będzie mógł się przekonać, czy ten ksiądz może być przyjęty, czy nie może być przyjęty do diecezji. To taka moja hipoteza – uważa ks. Adam Boniecki.
Opinie na temat umieszczenia ks. Romana w Długosiodle są tak różne, jak stosunek do tej sprawy samych parafian. Bezsprzecznie sprawa wywołała w lokalnym środowisku zamieszanie. Trudno określić, na ile w tym swój udział ma sama decyzja biskupa, na ile szum wywołany przez ogólnopolskie media.

Wróć do listy artykulów z tego wydania