Zacznijmy jednak od Bratysławy - stolicy tego pięknego kraju. W panoramie miasta dominuje czworokątny Bratislavský hrad (zamek) z czterema wieżami w rogach, określany przez mieszkańców jako „stół odwrócony do góry nogami”.
U stóp tej budowli znajduje się, reklamowany jako najwęższy dom w Europie dom „U dobrého pastiera“.
Warto też pospacerować nad brzegami Dunaju i pooglądać jakie mosty powinny być w dużym mieście (to uwaga szczególnie dla warszawiaków). Tzw. Nowy Most robi naprawdę duże wrażenie (choć u mieszkańców wywołuje do dziś kontrowersje z powodu nazbyt nowoczesnego wyglądu).
Niedaleko polsko-słowackiej granicy leży główne miasto Orawy - Dolny Kubin, a 10 kilometrów od Kubina - wspominany we wstępie zamek.
Zamek Orawski składa się z trzech części: Zamku Dolnego, Zamku Średniego i Zamku Górnego. Czasami właśnie z tego powodu mówi się o tym obiekcie jako o Zamkach Orawskich. Zamek prawdopodobnie powstał po najeździe tatarskim, który miał miejsce w roku 1241. W XVI wieku należał nawet do polskiej szlachty, a w swojej historii był w także rękach niemieckich i węgierskich.
Niestety do zamku trzeba się wybierać dość wcześnie - o 16 lub 17 (w zależności od pory roku) zamek jest już zamknięty.
Za to całkiem blisko granicy mieści się Tatralandia - park rozrywki dla całej rodziny. Aquapark z rozlicznymi dodatkowymi atrakcjami - na pewno dla każdego coś miłego - od 9 do 21 za naprawdę niewygórowane pieniądze (cały dzień pobytu dla osoby dorosłej 11 euro, dla dziecka 6,50 euro). Jeśli kupicie karnet na 5 wejść dostaniecie nawet 40% zniżki.
W tej cenie oczywiście korzystanie z basenów (w tym Wielki Basen Dziecięcy Amazonia), z rur i innych zjeżdżalni, Western City, Wyspy Piratów z Karaibów i innych.
Całość zaledwie kilka kilometrów od Liptovskiego Mikulaša czyli ok. 100 kilometrów od Zakopanego lub Żywca.
Miłośnicy jaskiń powinni także wybrać się na Słowację. Z braku miejsca polecam stronę www.ssj.sk, gdzie można przeczytać o wszystkich udostępnionych do zwiedzania jaskiniach. O słowackim piwie niewiele wiadomo. Jest, ale, to nie to, co czeskie. Za to wino słowackie jest naprawdę dobre, tradycyjnie przygotowywane, podobne do win węgierskich. Warto przy okazji pojechać na południe Słowacji na winobranie - imprezę folklorystyczną ale przede wszystkim... spożywczą.
Kuchnia podobna do czeskiej (wszechobecne knedliki) ale z wpływami węgierskimi (ostre zupy i gulasz). Bryndzové halušky czyli coś podobnego do polskich kopytek z bryndzą i śmietaną to jedno z narodowych dań Słowacji.
Najważniejsze! Słowacja wprowadziła od 1 stycznia 2009 jako walutę euro. O tym trzeba pamiętać.