Wyszukaj na stronie

Jak poinformował w ubiegłym tygodniu „Dziennik”, pomostówek i specjalnych emerytur chcą również samorządowcy. Wójtowie z powiatu wyszkowskiego podchodzą do tego pomysłu z dużym dystansem. Uważają, że choć pracują ciężko, państwa nie stać na nowe przywileje. - To praca na pewno specyficzna, odbierająca zdrowie. Ale jeśli ktoś się na nią zdecydował, to z jakiej racji ktoś inny ma ponosić tego konsekwencje? – uważa wójt gminy Długosiodło Stanisław Jastrzębski.
Ideę pomostówek dla samorządowców popiera Związek Miast Polskich. Argumentuje, że po kilku kadencjach włodarzom trudno jest wrócić do poprzedniego zawodu. Uważa, że po dwóch lub trzech kadencjach należy im się zabezpieczenie finansowe. Pomostówki byłym szefom wypłacałyby gminy. Innym proponowanym rozwiązaniem jest utworzenie specjalnego funduszu emerytalnego. Przez pierwszą kadencję składki płaciłby sam zainteresowany, potem ten obowiązek przejęłaby gmina. Po odejściu z urzędu samorządowiec dostawałby pieniądze z funduszu.
To pomysł bardzo kontrowersyjny, o czym świadczą choćby wypowiedzi naszych lokalnych samorządowców.
- Jeśli będzie nas stać jako państwo, to wszelkie przywileje dla grup społecznych są wskazane. Ale musimy być na takim poziomie rozwoju gospodarczego, który na to pozwoli. Rozszarpywanie tej krótkiej kołdry może prowadzić do nieszczęścia. Jeśli nas na to nie stać, to po co podejmować dyskusje, które prowadzą tylko do złości? – mówi Stanisław Jastrzębski.
W podobnym tonie wypowiada się wójt gminy Brańszczyk Mieczysław Pękul:
- To niedobry czas, żeby dyskutować o takich sprawach. Różne zawody próbują coś dla siebie wyszarpać. I jeszcze samorządowcy mają się do tego przyłączyć? Pomostówka jest przywilejem, za który ktoś musi zapłacić. Czy reszta narodu jest na to gotowa? Zresztą jak wszyscy skorzystają z pomostówek, to kto będzie na nie pracował?
Wójtowie zgodnie podkreślają, że pracują bardzo ciężko.
- Wójt nie ma czasu na urlop iść, bo albo wnioski, albo umowy, sesja, inwestycje – podkreśla wójt gminy Rząśnik Jan Kozon. - Myślę, że wcześniejsze emerytury nie należą się wszystkim samorządowcom. Ja nie mam naczelników, którzy nadawaliby się na wójta. I tym się różnimy od burmistrzów. Nie pracujemy 8 godzin dziennie. Kiedy się opieprzamy, to się opieprzamy, ale największy osioł – wójt pracuje więcej niż 8 godzin.
Właściwie dla Jana Kozona kwestia pomostówek dla samorządowców jest obojętna, gdyż z końcem kadencji wybiera się na emeryturę. - Na razie mówię nie, ale zależy, kto będzie kandydował. Jak będzie trzeba, żebym wygrał, to będę kandydował – zapewnia.

Wróć do listy artykulów z tego wydania