Wyszukaj na stronie

Na wyszkowskiej stacji kolejowej stają nie tylko pociągi, stoi także czas. I to od dawna. Podróżnych wita ponura, szara bryła budynku nie odnawianego od lat, zardzewiałe, przewracające się przęsła ogrodzeniowe i dziurawy asfalt dookoła. Chcielibyśmy mieć dworzec kolejowy na miarę XXI wieku, który byłby wrotami do miasta, tymczasem mamy przedwojenny skansen o postpeerelowskim wystroju.
Budynek jest stary, ale ma klasyczne, szlachetne kształty, jest przestrzenny i można z niego zrobić prawdziwą perełkę, która będzie wizytówką miasta. Uroku okolicy dodaje przyległy park kolejowy z wysokimi drzewami, które mogą dawać podróżnym kojący cień w upalne dni, pod warunkiem, że pojawi się tam jakakolwiek ławka.
Budynek wraz z otaczającym go terenem należy do Kolei. Remontować i modernizować może go tylko właściciel. Kolej nie ma pieniędzy i niechętnie inwestuje w remonty często dewastowanych dworców i przystanków. Miasto nie może tam zrobić nic, bo nie jest właścicielem terenu, dlatego zaczęło czynić starania o przejęcie terenów kolejowych. Chodziło przede wszystkim o drogi miejskie, leżące na tych terenach, i których kolej z braku pieniędzy nie remontuje, jak ul. Zakolejowa czy Dolna.
W trakcie rozmów, w lutym, władze miasta wyraziły zainteresowanie także przejęciem budynku dworca kolejowego wraz z przyległym terenem. Kolej chętnie zgodziła się na to, przystąpiono do negocjacji i sporządzania projektu umowy dzierżawy.
Jednak chyba tym razem ujawnienie zainteresowania przejęciem budynku okazało się niezbyt dla miasta korzystne, bo Kolej wycofała się z planowanego na ten rok remontu budynku dworca. Ogłoszony był już przetarg, wybrano wykonawcę, w budynku dworca zostały wymienione drzwi… i na tym prace stanęły, bo, jak mówi naczelnik wydziału zarządzania mieniem PKP w Warszawie, miasto chce przejąć dworzec, więc PKP nie zamierza tam już nic robić. Jak poinformował nas wspomniany naczelnik, Andrzej Dudziński z Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Warszawie, prace miały przebiegać w dwóch etapach. Pierwszy to remont schodów (obłożenie ich płytkami), wykonanie podjazdu dla wózków od strony peronu oraz brakujących chodników dookoła budynku, drugi – wymiana okien oraz odnowienie elewacji. Wnętrze budynku (koszmarne) miało na razie pozostać bez zmian.
- Jesteśmy w końcówce negocjacji umowy dzierżawy pomiędzy PKP a miastem, będzie gotowa za miesiąc, może trzy tygodnie – twierdzi Andrzej Dudziński.
Burmistrz Grzegorz Nowosielski nie spodziewał się chyba takiego szybkiego obrotu sprawy, bo w rozmowie z nami określił termin do końca roku. Co oznacza, że ewentualny remont dworca odsuwa się w czasie na kolejny rok.
- To wszystko zależy od burmistrza – uważa Andrzej Dudziński. – Jeśli burmistrz chce mieć ładny Wyszków, to myślę, że będzie to chciał zrobić jak najszybciej…
Burmistrz wie o planowanych przez PKP remontach i liczył, że zostaną wykonane.
- W tamtym roku PKP obiecywało takie typowe drobne remonty typu wyłożenie schodków płytkami, naprawy elewacji, myślę, że dopniemy do tego, że zostaną załatane dziury, ale nie ma co spodziewać się dużych nakładów. Miasto chce wydzierżawić dworzec i cały przyległy teren wraz z parkiem kolejowym, z pomnikiem i górką (z wyłączeniem terenów zamieszkałych i przeznaczonych pod budownictwo, m.in. budynku starej przychodni) oraz grunt pod pawilonami handlowymi.
- Stan prawny tego terenu jest nieuporządkowany, ale PKP, zgodnie z linią wyznaczoną przez zarząd, generalnie chce się pozbywać dworców na terenie województwa mazowieckiego i przekazywać je samorządom do prowadzenia – powiedział nam burmistrz. – W trakcie rozmów na temat przejęcia nieruchomości ja zawsze zaznaczam, że sam w sobie budynek to nie wszystko, dla nas konieczny jest cały teren, aby móc go kształtować architektonicznie.
Dopiero po przejęciu terenu miasto mogłoby opracować miejscowy plan zagospodarowania dla tego terenu.
- Moglibyśmy w jakiś ciekawy sposób wykorzystać ten teren, a przede wszystkim zagospodarować dworzec – kontynuuje burmistrz.
Docelowo miasto chce kupić ten teren, ale na razie rozmawia o umowie dzierżawy. Został już sporządzony pierwszy wzór, na który władze miasta naniosły swoje poprawki.
- PKP pewne nasze sugestie przyjęło, ale negocjujemy i myślę, że do końca roku przejmiemy ten teren, żeby w budżecie na rok 2010 zapewnić konieczne środki – mówi burmistrz. Dzierżawa potrwa do czasu przejęcia dworca.
- Oczywiście docelowo interesuje nas umowa kupna sprzedaży tego terenu – mówi burmistrz. - ponieważ dzierżawa to słabe władanie. Jeśli mamy zainwestować tam duże pieniądze, musimy to mieć na własność. Wyobrażam sobie, że w ciągu 2 – 3 lat zostanie uregulowany stan prawny i miasto by to przejęło. To wymaga wielu różnych uzgodnień, dlatego że PKP to jest kilka spółek, jedna odpowiada za torowisko, inna za perony, inna za dworzec.
Naczelnik wydziału zarządzania mieniem podkreśla, że procedura jest czasochłonna. – Najpierw trzeba wykonać podział geodezyjny działki i wydzielić ją z linii kolejowej, PLK (Polskie Linie Kolejowe, właściciel peronów i torowiska) musi wydać zgodę na to, potem ministerstwo infrastruktury musi wyjąć działki z terenów zamkniętych itd. – wymienia.
Otwarta pozostaje kwestia ceny przejęcia dworca i przyległych terenów.
- Przecież nie za darmo, PKP nie jest instytucją non profit – przypomina naczelnik. Przydworcowe pawilony handlowe są własnością prywatnych inwestorów, którzy pobudowali je na dzierżawionym od PKP gruncie.
- PKP powiedziało, że do chwili przekazania miastu tego terenu w dzierżawę umowy zostaną rozwiązane – relacjonuje Grzegorz Nowosielski - Ludzie tam zainwestowali swoje pieniądze i chcą prowadzić handel, więc trzeba to w jakiś sposób uregulować. Wygląd pawilonów na razie może ujednolicić tylko PKP, umowy zawarte są między inwestorami a PKP.
Jednak PKP nie planuje rozwiązywać umów. - Umowy dzierżawy będą przekazane cesją miastu  - dowiadujemy się od Andrzeja Dudzińskiego. Miasto planuje budowę zintegrowanego dworca – wspólnego dla PKP, PKS i prywatnych przewoźników. Zarówno Kolej, jak i PKS są temu przychylne.
Przystanek PKS również jest położony na gruncie należącym do PKP, tylko dzierżawiony przez miasto.
Kiedy kilka lat temu przenoszono go na ulicę Dworcową, zapowiadano, że jest to lokalizacja tymczasowa.
- Myślę, że dworzec tam pozostanie – sądzi burmistrz. - Rozmawiamy z PKS SA w Ostrołęce, żeby dworzec był wspólny dla PKP, PKS i przewoźników prywatnych. Zarządcą dworca mogłaby być spółka miejska, ale to oni mają two-rzyć ten przyszły dworzec.
Przystanek PKS wygląda bardzo skromnie jak na tej wielkości miasto, a zatrzymują się tu autobusy jeżdżące nie tylko po całym kraju, ale także po Europie: jadące z Białegostoku przez Katowice do Niemiec, Francji.
PKS monituje burmistrza, że ponosi koszty związane z utrzymaniem budynku (ogrzewania, toalet itd.), a przewoźnicy prywatni do tego nie dokładają, choć z przystanku korzystają. Płacą miastu tylko za utrzymywanie przystanków na terenie miasta.
- PKS chętnie zrezygnowałby z tego i przeniósł się do budynku PKP – twierdzi burmistrz. – W tym budynku jest naprawdę dużo miejsca, on by wystarczył na potrzeby miasta. Chcielibyśmy uszanować jego architekturę – zapewnia.
Obiecuje interweniować w sprawie połatania dziur w asfalcie na przydworcowym terenie.
- Do świąt dziury będą poklejone – zadzwonił do nas następnego dnia burmistrz.
I pewnie na razie na tym się skończy…   

Wróć do listy artykulów z tego wydania