Wyszukaj na stronie

Na wydobywający się z oczyszczalni ścieków fetor mieszkańcy Rybienka Starego skarżyli się przed kamerami TVP3 Warszawa w poniedziałek, 18 maja. W nagraniu programu uczestniczyli również kierujący Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji. Zapewniali, że robią co mogą i wkrótce przestanie śmierdzieć.
Program z cyklu „Interwencje Jolanty Erol” nagrywany był na terenie oczyszczalni, w „centrum smrodu”. Z zaproszenia przed kamerę skorzystali mieszkańcy Rybienka Starego z sołtysem Mirosławem Uniskiem na czele oraz prezes PWiK Teresa Jastrzębska, jej zastępca Zbigniew Wiśniewski i odpowiadający za technologię pracownik Bogusław Twardo. Zabrakło przedstawicieli wykonawcy inwestycji (jaką jest trwająca modernizacja oczyszczalni) oraz urzędu miejskiego.
O śmierdzącym problemie, z którym od kilku tygodni borykają się mieszkańcy Rybienka Starego pisaliśmy w poprzednim numerze NW. Przed kamerami powtórzyli skargi, które zgłosili naszej redakcji.
- Czekamy, żeby nam nie śmierdziało – mówili.
- Mieszkańcy mają żal czy to do komuny, czy demokracji.
- Ostatnio usłyszeliśmy: „Ze wsi jesteście, gówno zwierzęce wam nie przeszkadza, a oczyszczalnia tak?”
- Co z dziećmi, młodzieżą? Chorują na rozmaite choroby. Wymiotują, nie mogą się uczyć.
- Mamy żal do władz, że nikt z nami tej inwestycji nie konsultował. Nic nie wiedzieliśmy.
Ostatniemu stwierdzeniu zaprzeczyła prezes PWiK. - Sołtys uczestniczył w sesjach rady miejskiej, na których wielokrotnie mówiłam o konieczności modernizacji oczyszczalni – przypomniała.
Mieszkańcy pytali, czemu oczyszczalni od zabudowań nie oddziela obiecywany pas zieleni. – Ta obietnica jest nieaktualna – przyznał Zbigniew Wiśniewski. - Poruszamy się w granicach prawa i posiadanych środków.
Teresa Jastrzębska zapewniła, że po zakończeniu modernizacji nie będzie już tak śmierdziało. Wykonawca ma czas do końca czerwca. Do tego czasu PWiK poszuka nowych rozwiązań, by ograniczyć wydobywający się z oczyszczalni smród.
- Słowa pani prezes nie pokrywają się z rzeczywistością – nie ustępowali mieszkańcy.
Bogusław Twardo wyjaśnił, na czym polega różnica między obecnie wdrażaną a dawną przeróbką osadu.
- To która technologia była lepsza? – pytali mieszkańcy.
- Nie mówię, że tak zostanie – zapewnił technolog.
- Tamta technologia była niemożliwa, ścieki nie były oczyszczone – dodała Teresa Jastrzębska.
- Ale nie śmierdziało! – krzyczeli mieszkańcy.
Prezes wyjaśniła, że PWiK zapłaciło już karę za używanie przestarzałej technologii. Inne kary zostały odroczone pod warunkiem, że wdrożony zostanie nowoczesny system.
- Do 30 czerwca nie mamy narzędzi, żeby od wykonawcy wyegzekwować należytą technologię – zaznaczył Zbigniew Wiśniewski.
- Do 30 czerwca jesteśmy w stanie wytrzymać – poszli na kompromis mieszkańcy.
- Niezależnie od kosztów osad będziemy wywozić co 2 miesiące. Wszystkie państwa wnioski będziemy brali pod uwagę – zapewniła prezes Jastrzębska. - Osad będzie miał inną strukturę i inny zapach. To rzeczywistość, nie jakieś obiecanki. To nieprawda, że nic nie robimy. Staramy się, jak możemy. Przepraszamy za te utrudnienia. Z dnia na dzień po troszeczku będzie się poprawiać.
Mieszkańcy poskarżyli się, że gmina nie stara się zadośćuczynić uciążliwościom, z jakimi muszą się borykać z powodu sąsiedztwa z oczyszczalnią. - Paranoja, że my nie mamy kanalizacji. Oczywiście, że ją obiecywali przypomniał sołtys. - Z powodu braku kanalizacji nie można zrobić nawet drogi.
Żal ma jednak do dawnych, a nie obecnych władz gminy. - Do pana burmistrza nie mam nic, wszystko jest cacy – zapewnił.
- Ale my mamy! – nie poparli go mieszkańcy.
- Burmistrz to młody człowiek, bardzo operatywny. Miasto staje się coraz piękniejsze, ale kosztem wsi.
Program będzie można obejrzeć w TVP3 w najbliższą środę o 19.05.

Wróć do listy artykulów z tego wydania