GMINA DŁUGOSIODŁO: Ubóstwo, bezrobocie, bezradność
Ponad 5 mln zł gmina wydała w ubiegłym roku na pomoc społeczną, skorzystało z niej ponad 470 rodzin. - Należy nagradzać osoby aktywne, chcące zmienić swoją sytuację i tam adresować pomoc. W tym kierunku chcemy skierować działania pracowników socjalnych – zapowiada kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej Zofia Szymańska.
Z pomocy społecznej mieszkańcy gminy najczęściej korzystają z powodu ubóstwa, bezrobocia, niepełnosprawności, długotrwałej lub ciężkiej choroby, bezradności w sprawach opiekuńczo-wychowawczych. - W naszej gminie, podobnie jak w całym kraju, nadal wiele rodzin zagrożonych jest ubóstwem – na ostatniej sesji rady gminy przyznała kier. GOPS Zofia Szymańska. - Nadal występuje wysoki stopień korelacji między zagrożeniem ubóstwem, a dużą liczbą dzieci w gospodarstwie domowym. W gminie Długosiodło to także głównie rodziny wielodzietne narażone są na wykluczenie społeczne, pojęcie szersze niż bieda – to niskie dochody w tych rodzinach uniemożliwiają pełne uczestnictwo w życiu społecznym, gospodarczym i kulturalnym.
- Bezrobocie jest wciąż jednym z podstawowych czynników wpływających na ubóstwo osób i rodzin - dodała. - Jednak wiele rodzin będących klientami pomocy społecznej, mimo posiadania pracy przynajmniej jednego z rodziców, nadal pozostaje w ubóstwie, nie uzyskuje odpowiednich dochodów pozwalających na utrzymanie rodziny.
Na koniec roku stopa bezrobocia w powiecie wyszkowskim wynosiła 15%. Bez pracy było 494 mieszkańców gminy (mniej niż w roku ubiegłym), w tym 218 kobiet. - Wiele osób nie ma uprawnień emerytalno-rentowych. Nie byli ubezpieczeni, a stan zdrowia nie pozwala na podjęcie pracy – uzupełniła kierownik GOPS.
W sumie ze świadczeń wypłacanych przez pomoc społeczną skorzystały 473 rodziny (1.629 osób), w tym 318 rodzin z dziećmi. Pomocą objęto 48 rodzin niepełnych i 64 rodziny emerytów i rencistów.
Pomoc społeczna pochłonęła 4.638.775 zł, w tym 3 mln 800 tys. zł z budżetu wojewody. – Kwotą ponad 5 mln zamknął się budżet razem ze środkami pozyskanymi. W tym roku również składamy wnioski – zaznaczyła Zofia Szymańska.
GOPS zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy mieszkańcy korzystający z pomocy finansowej, faktycznie jej potrzebują. - Będziemy się starali wyeliminować osoby, które świadomie wprowadzają nas w błąd. Będziemy się zwracać do radnych, sołtysów, rad sołeckich – zaznaczyła.
Na ile pozwala czas, pracownicy GOPS rozwijają niematerialne formy pomocy, m.in. poradnictwo, wolontariat (do końca roku zarejestrowanych było 21 wolontariuszy), inicjowanie grup samopomocowych, współpracę z organizacjami pozarządowymi. - Celem tych działań jest zmiana sposobu myślenia, mentalności, systemu wartości, mobilizowanie mieszkańców do aktywnego działania na rzecz potrzeb swojego środowiska lokalnego – wyjaśniła Zofia Szymańska. – Również praca w OPS wymaga dużego przewartościowania – należy nagradzać osoby aktywne, chcące zmienić swoją sytuację i tam adresować pomoc. W tym kierunku chcemy skierować działania pracowników socjalnych.
W świetlicy środowiskowej „Przystań” GOPS codziennie prowadzi zajęcia dla ok. 30 dzieci. Ośrodek zorganizował też letnie kolonie, spotkania integracyjne dla kombatantów, projekty skierowane do seniorów, rodzin, w których występuje przemoc, bezrobotnych, „Noc Świętojańską”, zainicjował „Dzień Sąsiada”. Zajął się także organizacją bezpłatnych badań mammograficznych i cytologicznych.
Kierownik GOPS jest też przewodniczącą zespołu interdyscyplinarnego, w którego skład wchodzą przedstawiciele opieki społecznej, oświaty, służby zdrowia, policji, komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. W ubiegłym roku założono trzy Niebieskie Karty (dla rodzin, w których występuje przemoc), jedna sprawa trafiła do prokuratury, w innej odstąpiono od działań.
Kierownik GOPS przypomina, że obowiązek zakładania Niebieskich Kart ciąży nie tylko na pomocy społecznej i policji, ale też oświacie i służbie zdrowia. - Nie można udawać, że się nie widzi problemu. Wystarczą nam nawet anonimowe informacje. Zawsze reagujemy – zapewniła.
O zasady kierowania alkoholików na przymusowe leczenie zapytała radna Celina Rudnik. W tym roku wpłynęło już siedem wniosków. Alkoholicy najpierw wzywani są na rozmowę. Jeśli nie zgłaszają się lub zaprzeczają problemowi, sprawa kierowana jest do sądu, a kwestię uzależnienia badają biegli psycholodzy i psychiatrzy. Od ich opinii zależy decyzja sądu o skierowaniu na przymusowe leczenie. - Na miejsce czeka się bardzo długo. Nieraz przez 2 lata nie ma miejsca w ośrodku odwykowym i mija ważność opinii.
Co ważne, alkoholika zmusić do leczenia nie można. Jeśli nie chce poddać mu się nawet w szpitalu, to po prostu zostanie z niego wypisany.
SB